A my tam byłyśmy
I świetnie się bawiłyśmy!
Kiełbaskę z grilla jadłyśmy
I oranżadę piłyśmy.
A co widziałyśmy i co słyszałyśmy
W tekście poniżej opisałyśmy!
Strzałem w dziesiątkę okazał się piknik rodzinny zorganizowany przez wychowawczynie klas pierwszych i drugich we współpracy z rodzicami, którzy bardzo aktywnie włączyli się we wszelkie działania. Były to obchody wspaniałych świąt, jakimi są Dzień Matki, Dzień Dziecka oraz Dzień Taty. Tuż przed imprezą spotkała nas niemiła niespodzianka – silne opady deszczu! Nie zapowiadało się dobrze… Pojawiły się wątpliwości czy piknik dojdzie do skutku. Pan Dyrektor jednak, zawsze skuteczny w swoich działaniach, przepędził deszczowe chmury, które pozostawiły po sobie przyjemny chłodek, tym lepszy dla naszego przedsięwzięcia. Mogliśmy działać!
Zaczęło się na sportowo i … wesoło! W hali odbyły się zabawne zawody, w których konkurowały między sobą pary: dziecko i rodzic. Biegi ze związanymi szarfą nogami, piłką miedzy brzuszkami czy lotką na paletce okazały się nie lada wyzwaniem! Jednak cóż to dla naszych dzielnych dzieciaków i ich jeszcze dzielniejszych rodziców! Było przy tym mnóstwo śmiechu i nieoczywistych rozwiązań ułatwiających wykonanie konkurencji. Pomysłowi rodzice prześcigali się w pomysłach! Pięknym zwieńczeniem zmagań sportowych był moment, w którym dzieci wspólnie zaśpiewały swoim rodzicom głośne „Sto lat” i pobiegły z życzeniami i prezentami do swoich ukochanych mam i tatusiów, rzucając im się na szyję.
Nadeszła pora na część drugą, jeszcze bardziej wyczekiwaną przez naszych najmłodszych. Po wysiłku fizycznym trzeba było uzupełnić kalorie. Nasze podniebienia cieszyły smaki pysznych kiełbasek z grilla (przygotowanych przez wspaniałych mistrzów kulinarnych), sałatek i surówek, ciasteczek, babeczek i tym podobnych smakołyków. Pragnienie gasiła prawdziwa ciechocińska oranżada „z kija”. Rodzice odpoczywali, integrując się z innymi rodzicami i spędzając czas na przyjemnych rozmowach… tymczasem dzieci, którym odpoczynek nie jest potrzebny, skakały na „dmuchańcach”, korzystały z placu zabaw i oddawały się wszelkim zabawom związanym z ruchem.
Nie lada atrakcją był pokaz klauna Lutka. Znikająca woda w kubku, samozwiązujący się sznurek czy pieniądz wpadający do zakręconej butelki okazały się zagadką dla naszych uczniów. Chętnie przyglądali się pokazom magika, próbując również samodzielnie wykonać niektóre ze sztuczek. A to nie takie proste! Klaun, jak się później okazało, posiadał także trudną umiejętność skręcania balonów w przeróżne kształty. Na placu zrobiło się kolorowo od motylków, piesków, zajączków, walecznych rycerzy z szablami i tarczami oraz jeszcze waleczniejszych księżniczek z szablami w wersji damskiej. Nasz Lutek miał ręce pełne roboty a kolejka ciągnęła się daleko, daleko…
Były występy dzieci, które wykonywały piosenki dla mam i tatusiów… Były zadowolone mamusie i zadowoleni tatusiowie… Były ogromne bańki mydlane… i małe banieczki… Były wesołe zabawy… Aż nadszedł czas zakończenia pikniku, choć wszyscy świetnie się bawili. Niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Trzeba było się pożegnać w przekonaniu, że w kolejnym roku musimy to powtórzyć. Wszyscy rozeszli się do domów z uśmiechami na twarzy. Tylko klaun Lutek stał i kręcił te baloniki, bo kolejka jeszcze się nie skończyła…
Wszystkim, którzy przyczynili się do tej wspaniałej imprezy bardzo serdecznie dziękujemy!
Wychowawczynie klas I i II